Któregoś zimowego późnego wieczoru usiadłam sobie w fotelu i zaczęłam pleść ... jeden, dwa, trzy ... a po trzy cztery. I na tym skończyłam. I wyplotłam cztery miniaturowe koszyczki. Taka to ze mnie plotkareczka :).
A potem zaprosiłam na sesję fotograficzną jedną z przyjaciółek mojej córki i całą rodziną mieliśmy fajną zabawę w robienie zdjęć. Najpierw za aparat chwycił mąż:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz